Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 11:00
Reklama

Ile dziś kosztują gwiazdy szos PRL-u? Marzenie naszych rodziców i dziadków

Często trzeba za nie zapłacić, tyle co za nowe, współczesne auta. Legendy motoryzacyjne PRL-u osiągają wysokie ceny. Sprawdziliśmy, ile trzeba wydać, aby za kierownicą przenieść się w czasie.
 Ile dziś kosztują gwiazdy szos PRL-u? Marzenie naszych rodziców i dziadków

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Fiat 126p, czyli „maluch”, produkowany był w latach 1972 – 2000 i mimo swoich niewielkich rozmiarów, braku pojemnego bagażnika, potrafił dowieźć kilkuosobową rodzinę na zagraniczne wakacje. Tak samo jak „maluch”, fiat 125 był włoską konstrukcją, w Polsce produkowaną od 1967 roku do 1991 roku. Z kolei polonez to nasz rodzimy samochód. Zadebiutował w 1978 roku i był szosowym następcą „dużego fiata”. Ostatni polonez zjechał z taśmy produkcyjnej w kwietniu 2002 roku. W PRL-u oczy wielu kierowców były także zwrócone w stronę Wartburga. To auto z dawnej NRD, które zaczęto produkować już w 1955 roku, a ostania generacja zakończyła swoją historię w 1991 roku. Najpopularniejszy model, jaki dało się zobaczyć na ulicy, to 353W.

Wielkie pieniądze

Dziś na te wszystkie pojazdy można patrzeć z nutą nostalgii, bo były marzeniem wielu Polaków. Nie każdego było jednak na nie stać. „Z racji centralnie planowanej gospodarki, liczba samochodów była nieadekwatna do zapotrzebowania, co tworzyło niezwykłą dziś sytuację, w której używany samochód potrafił kosztować więcej niż nowy w Polmozbycie. Auta niewiele traciły na wartości, nawet po kilku latach użytkowania. W 1979 roku średnia cena Fiata 126p z 1974 roku wynosiła około 80 tys. zł, podczas gdy nowy samochód był wyceniany na 87 tys. zł. Normalnie taniały tylko Syreny, które nie cieszyły się taką renomą jak Maluch, Polski Fiat 125p czy chociażby Trabant, który jako 2-latek potrafił był droższy o 30 proc. od nowego.” - przypomina portal autocentrum. Trzeba jeszcze przypomnieć, że same pieniądze często nie wystarczyły, aby zostać posiadaczem wymarzonych czterech kółek. Potrzebny był talon. „Niektórzy go otrzymywali, inni wygrywali w loteriach, ale zdobycie uprawnienia do zakupu zawsze było swego rodzaju świętem. Brak talonu można było ominąć, decydując się na zakup droższego auta z drugiej ręki lub wykorzystanie dolarów. Wówczas, za tzw. bony PKO, czyli de facto – dolary, można było kupić samochód ‘od ręki’.” - czytamy w serwisie.

Duży fiat

Ale do rzeczy - ile dziś trzeba zapłacić za te obiekty westchnień Polaków? Sprawdziliśmy oferty umieszczone na popularnych portalach aukcyjnych i ogłoszeniowych. Okazuje się, że na auta z PRL-u trzeba wydać spore pieniądze. Właścicielem fiata 125 można zostać już za jakieś 6 500 zł. Tyle kosztuje egzemplarz z 1981 roku, ale jak czytamy w ogłoszeniu, auto wymaga trochę pracy mechanika. Pojazd w lepszym stanie (rocznik 1984) to wydatek 19 900 zł i trzeba przyznać, że na zdjęciach wygląda na zadbany. Jeżeli jednak ktoś chciałby fiata w nienagannym stanie, z oryginalnymi częściami, to musi mieć około 50 000 zł. Tyle właśnie kosztuje auto z 1973 roku – w pełni sprawny i ubezpieczony.

Maluch

Ogłoszeń jest niewiele. Największy w Polsce portal aukcyjny prezentuje zaledwie sześć ofert. Najtańsza opcja to 1 500 zł za auto z 1996 roku z przebiegiem 58 000 kilometrów. „Stan idealny z przebiegiem 25 000km. Zakupiony w salonie w Las Palmas de Gran Canaria w maju 1980. Bezwypadkowy. 100 proc. odrestaurowany w 2018 roku na oryginalnych częściach. Z powodu klimatu ciepłych zim i upalnego lata - bez grama rdzy...zapraszam do zakupu.” - reklamuje swoją ofertę ktoś, kto sprzedaje „malucha” za 39 000 zł. Jeżeli szuka się ofert ze średnimi cenami, to są także auta za ok. 7 000 zł. To pojazdy z lat 90-tych i – jak zapewniają właściciele – sprawne.

Polonez

W tym przypadku wybór jest znacznie większy. Można się stać jego właścicielem, wydając zaledwie 1 750 zł za egzemplarz z 1995 roku. O rok młodszy jest polonez atu kosztujący 4 600, ale prawdziwą gratką są najstarsze modele. Te trudno znaleźć, ale jest pojazd z 1989 roku za ponad 22 000 zł. Mniej więcej tyle samo trzeba zapłacić za model caro z 1994 roku. „Stan bardzo dobry. Śmiga bez przeszkód. Pierwszy właściciel.” - zachwala sprzedawca.

Wartburg

Z nim jest pewien problem, bo produkowany był bardzo długo i najstarsze egzemplarze (model 311) kosztują po 15 000 zł. Nowsze – z lat 80-tych – i swego czasu szalenie popularne modele 353 są znacznie tańsze. Na tych skupmy uwagę. Jeżdżący, ubezpieczony egzemplarz z 1983 roku kosztuje 4 999 zł, a maszyna starsza o cztery lata to wydatek 39 000 zł. „Mam do sprzedaży w wyśmienitym stanie, dosłownie jak nowy Wartburg 353W. Pojazd w pełni odrestaurowany, po renowacji przejechał jedynie 1500 km. Udokumentowana pełna historia z odrestaurowania.” - zachęca sprzedawca i wymienia, że nawet tapicerka jest w idealnym stanie. Można też skusić się na 353W z 1971 roku za około 13 000 zł, od pierwszego właściciela. „Samochód nigdy nie widział zimy o czym świadczy brak rdzy. Pojazd nigdy nie był malowany, lakier jest oryginalny, nie uczestniczył nigdy w żadnej kolizji czy wypadku. Ostatnie 20 lat stoi w garażu. Silnik sprawny.” - czytamy w ogłoszeniu.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
zachmurzenie duże

Temperatura: 8°CMiasto: Głogów

Ciśnienie: 990 hPa
Wiatr: 23 km/h

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: J PiwkaTreść komentarza: Dużo Dużo zdrówka dlaDoktora LeopoldaData dodania komentarza: 12.03.2024, 20:44Źródło komentarza: 90. URODZINY DOKTORA LEOPOLDA GÓRALAAutor komentarza: LeonTreść komentarza: Czas komuny już minął ale kasa się skończyła i teraz trzeba dostać się do koryta.Data dodania komentarza: 10.03.2024, 15:11Źródło komentarza: KRZYSZTOF NESTER Z POPARCIEM PLATFORMY I LEWICYAutor komentarza: waldiTreść komentarza: Jak niewiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze!Data dodania komentarza: 05.03.2024, 16:14Źródło komentarza: CO UKRYWA GŁOGOWSKI RATUSZ?Autor komentarza: RomanTreść komentarza: Od wielu osób słyszałem że niech chłodzą na mecze bo ochrona maca wszystkich po ciele, kobiety, dzieci gdzie na innych stadionach takich cyrków nie ma. W regulaminie jest napisane że wyjątkowych przypadkach kibic może okazać co ma np. pod kurtką a przeszukanie może nastąpić w przypadku wyjątkowy w obecności policji a nie na bramie wejściowej wszystkich jak leci ochrona traktuje gorzej jak na lotnisku. Dlatego kibice miejscowi z tego też powodu nie chodzą na mecze w Głogowie.Data dodania komentarza: 04.03.2024, 18:46Źródło komentarza: KIBICE GŁOGÓW OMIJAJĄ. Dlaczego na stadionie nie ma ludzi?Autor komentarza: PolkowiczankaTreść komentarza: Nigdy nie był po stronie mieszkańców, straszne kłamstwa. Poza tym co on może wiedzieć o ludziach, nie jest ekspertem, Boże jaki stek bzdur...Data dodania komentarza: 29.02.2024, 13:27Źródło komentarza: NIE PRZEKRACZAJMY GRANIC, ABY WSPÓLNIE PRACOWAĆAutor komentarza: ZeusTreść komentarza: Nikt Ci tyle nie da co ja ci obiecam :)Data dodania komentarza: 28.02.2024, 12:32Źródło komentarza: KONCEPCJA ZA PUBLICZNE PIENIĄDZE NA PLAKACIE WYBORCZYM ROKASZEWICZA
Reklama
Reklama