Sprawa wydaje się jednak być przesądzona i już niedługo głogowianie prowadzący gospodarstwo domowe do trzech osób i segregujący odpady zapłacą za osobę 46 zł miesięcznie, rachunek 4-osobowej rodziny wyniesie 146 zł, a 5-osobowej – 195 zł.
W posiedzeniu komisji uczestniczył przedstawiciel GPK Daniel Stawecki. Odpowiedział na wszystkie pytania dotyczące wzrostu kosztów spółki, które zadawał głównie radny z klubu PiS - Krzysztof Sarzyński, a niektóre z jego wyjaśnień prowadzą do szokujących wniosków.
Radny pytał m. in. o przekazane przez spółkę informacje dotyczące wzrostu kosztów związanych z odbiorem i zagospodarowaniem odpadów. Jak wyjaśnił Daniel Stawecki, te wzrosły łącznie o ok. 2 mln zł., a złożyły się na to m. in. wzrost minimalnej płacy, 11-procentowy wzrost opłaty środowiskowej, wzrost cen energii elektrycznej i gazu, ale przede wszystkim rosnąca ilość odpadów zbieranych od mieszkańców miasta i z tzw. posesji niezamieszkałych, czyli od firm. W koszty GPK wchodzi też kara za to, że głogowianie niewystarczająco - w stosunku do wymogów Unii Europejskiej - segregują swoje śmieci, co kosztuje ok. 1,4 mln zł.
Paradoksalnie, ilość odpadów zmieszanych, w przypadku których koszt zagospodarowania jest najniższy, maleje. Za to ilość odpadów wysegregowanych - których zagospodarowanie jest ponad dwukrotnie droższe - znacząco rośnie, co powoduje, że w ostatecznym bilansie w ubiegłym roku mieszkańcy Głogowa wyprodukowali o 3,5 tys. ton śmieci więcej, niż w roku 2023.
Najdroższe, a przy tym najtrudniejsze jest zagospodarowanie odpadów wielkogabarytowych, których głogowianie pozbywają się coraz więcej, więcej niż mieszkańcy innych miast podobnej wielkości. To ok. 1,4 ton rocznie, a "pozbycie się ich" z miasta to już koszt nawet 900 zł za tonę.
Również na pytanie radnego Sarzyńskiego, Stawecki przyznał, że w ubiegłym roku GPK odnotowało zysk rzędu ponad 1,1 mln zł., a w tym roku prognozuje go w kwocie ponad 2 mln. Pieniądze te spółka przeznacza na inwestycje.
Napisz komentarz
Komentarze