Jak poinformował Narodowy Bank Polski inflacja bazowa we wrześniu 2025 r. wyniosła 3,2 proc. w ujęciu rok do roku i tak samo kształtowała się w sierpniu, a w ujęciu miesiąc do miesiąca wyniosła 0,2 proc. wobec 0,2 proc. w poprzednim miesiącu. NBP podał również, że we wrześniu 2025 r. w relacji rok do roku inflacja to:
- po wyłączeniu cen administrowanych (podlegających kontroli państwa) wyniosła 2,5 proc. wobec 2,5 proc. miesiąc wcześniej, a po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych 3,7 proc. wobec 3,8 proc. miesiąc wcześniej;
- po wyłączeniu cen żywności i energii wyniosła 3,2 proc. wobec 3,2 proc. miesiąc wcześniej;
- tzw. 15-proc. średnia obcięta, która eliminuje wpływ 15 proc. koszyka cen o najmniejszej i największej dynamice, wyniosła 2,9 proc. wobec 3,0 proc. miesiąc wcześniej;
Zasadniczy wskaźnik cen konsumpcyjnych podany przez NBP we wrześniu 2025 r. wyniósł natomiast 2,9 proc. w ujęciu rok do roku.
Pan prezydent zaproponował podwyżkę o 4,5 proc., co jest to zgodne z przepisami, które dają taką możliwość, i w dodatku nie osiągamy górnego pułapu stawki, ale to 4,5 proc. jest wyliczone z inflacji za pierwsze półrocze 2025 roku, podczas gdy inflacja na koniec roku ma wynieść koło 3 proc., a nawet poniżej. Zatem naszym zdaniem jest to o 1,5 proc. więcej, niż można by było wyliczyć
- zaznacza rady miejski Krzysztof Sarzyński z Klubu Radnych PiS
Argumentacja podana w uzasadnieniu do projektu uchwały jest taka, że miasto musi podnieść podatki o te 4,5 proc. po to, żeby sobie zrekompensować środki, które utraci z podatków PIT i CIT, które nie wpłyną do budżetu miasta. Ani ja, ani klub nie zgadzamy się z tą decyzją. Naszym zdaniem podwyżka powinna wynieść około 3 proc, bo taka będzie mniej więcej inflacja
- dodaje radny, wskazując na ten konkretny zapis w uzasadnieniu projektu uchwały:
[...] Przewiduje się, że proponowana zmiana stawek umożliwi uzyskanie wpływów do budżetu z tytułu podatku od nieruchomości większych o kwotę ok. 2 mln 100 tys. zł.
Przy przyjęciu proponowanego wzrostu stawek, wpływy do budżetu z tytułu podatku od nieruchomości będą niższe o ponad 7 mln zł niż gdyby przyjęto stawki maksymalne.
Gmina obniżając stawki podatkowe „traci” dwukrotnie, gdyż po pierwsze uzyskuje niższe dochody a ponadto zgodnie z nową ustawą (z 1 października 2024 r.) o dochodach jednostek samorządu terytorialnego Ministerstwo Finansów do obliczenia wskaźników zamożności (suma podstawowych dochodów podatkowych do przeliczeniowej liczby mieszkańców) oraz korekty z tytułu zamożności, przyjmuje dane o podstawowych dochodach podatkowych na poziomie górnych stawek podatkowych, a nie przy zastosowaniu stawek obowiązujących w danej gminie. Przy przyjęciu takiego sposobu obliczania zawyżony jest wskaźnik zamożności, co przekłada się na wyższą korektę z tytułu zamożności (niższy poziom wpływów z PIT).
Reasumując, zdaniem radnego i jego klubu podwyżka jest za wysoka, a zdaniem władz miasta - w świetle prawa mogłaby być wyższa, ale nie jest, dlatego miasto traci i na samych podatkach od nieruchomości, i na podatkach dochodowych, które wracają do samorządów z budżetu państwa, bo przez nowy sposób naliczania należnej samorządom części Głogów dostanie mniej pieniędzy.
Dla budżetu miasta to oczywista strata, ale jak wskazuje radny Sarzyński, wysokie podatki lokalne też nie przynoszą miastu długofalowych korzyści, bo utrudnia rozwój mikro i małych przedsiębiorstw i odstręcza potencjalnych mieszkańców. A nie jest przecież tajemnicą, że miasto się wyludnia, a jego głównym żywicielem wciąż pozostaje KGHM.
Napisz komentarz
Komentarze