gornik

Szef Polskiego Związku Piłkarzy, Euzebiusz Smolarek gościł w Polkowicach. Wręczył wyróżnienia zielono-czarnym, którzy znaleźli się w najlepszej jedenastce ubiegłego sezonu eWinner 2. ligi: Mariuszowi Szuszkiewiczowi, Kamilowi Wacławczykowi i Jakubowi Szymańskiemu, a także przedstawił zalety członkostwa w związku, któremu szefuje.

Seria meczów Górnika bez wygranej w Fortuna 1.Lidze wzrosła do sześciu. Polkowiczanie, zwłaszcza w drugiej połowie meczu ze Skrą, opanowali środek pola, ale z każdą upływająca minutą coraz bardziej nerwowo operowali piłką pod bramką rywali. Nic dziwnego, że nie zdobyli gola na wagę zwycięstwa, choć bardzo tego chcieli. Sami kilka razy wpadali do siatki Skry, a piłka nie chciała.

Górnik Polkowice, licząc mecze ligowe i pucharowy z Łęczną, nie wygrał w pięciu kolejnych spotkaniach. Rywale ponieśli dwie porażki w starciach ekstraklasowych i zamykają ligową tabelę. Zatem obu drużynom zależało na dobrym, zwycięskim meczu w Pucharze Polski. Tym bardziej, że ekipa z Łęcznej, ma w tych zmaganiach ciekawe tradycje.

Górnik grał widowiskowo, ofensywnie, stworzył dwa razy więcej okazji bramkowych, oddał dwa razy więcej strzałów i dwa razy więcej celnych uderzeń. Miał przewagę w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Prawie w każdym, bo nie zdobył gola, a rywale - GKS Tychy - tak. Jednego, na wagę trzech punktów w rozgrywkach Fortuna 1.Ligi.

W Fortuna 1.Lidze GKS Katowice trzy kolejne mecze przegrał, zaś Górnik Polkowice trzy zremisował. Żadnej z tych drużyn w poniedziałkowy wieczór nie udało się zwyciężyć. Goście objęli prowadzenie, ale trzy minuty później do remisu doprowadził Mateusz Piątkowski, który tym razem nie zmarnował rzutu karnego.

Górnik zaczął od zmarnowanego karnego. Później objął prowadzenie, ale i musiał odrabiać straty. Wreszcie nie skorzystał z okazji, aby zdobyć komplet punktów. Trener Paweł Barylski po meczu podkreślał, że nie wykorzystane okazje niestety stają się u polkowiczan tendencją.

Wracamy do meczu Superligi PGNiG w Głogowie. Skrajne opinie na temat szczypiornistów mieli obaj trenerzy. Vitalij Nat chwalił swoich podopiecznych, a Marcinowi Lijewskiemu z trudem przychodziły komplementy nawet pod adresem zawodnika meczu, zdobywcy 9 bramek Lubomira Ivanytsia. Chrobry od pierwszych minut musiał gonić wynik. Goście z Zabrza w 13. minucie prowadzili czterema bramkami i choć gospodarze mogli doprowadzić do remisu jeszcze przed przerwą, to zaraz po niej różnica wzrosła do sześciu trafień.

Górnik prowadził w Głogowie niemal przez cały mecz. Niemal, bo właściwie już po regulaminowym czasie do remisu doprowadził z karnego Dawid Przysiek. Zabrzanie w 36. minucie wygrywali nawet sześcioma bramkami, nic więc dziwnego, że i trener i zawodnicy byli zawiedzeni, że po konkursie rzutów karnych zdobyli 2 punkty. Choć z drugiej strony mogli mieć tylko punkt, bowiem Wojciech Matuszak miał piłkę meczową, gdy karnego w piątej serii wybronił Anton Dereviankin.

Obie drużyny miały swoje szanse, ale to Odra objęła prowadzenie i prawie zainkasowała w Polkowicach komplet punktów. Nie udało się, bowiem strzałem, którego nie powstydziłyby się najlepsze ligi świata, do remisu, na trzy minuty przed końcem, doprowadził Jarosław Ratajczak. Razem z kolegami z drużyny gola zadedykowali Jakubowi Kopanieckiemu, który przeszedł operację usunięcia nowotworu.

Jak św. Mikołaj prezenty, tak obrońcy Sandecji bramkowe akcje rozdawali Górnikom przy Kopalnianej. Gorzej, że polkowiczanie nie potrafili ich wykorzystać. A mieli ich co najmniej dwa razy więcej, niż rywale. Nie zdobyli gola, za to goście dwa.