W Mechaniku o 120 miejsc konkurowało blisko 190 uczniów, a 60 proc przyjętych to tzw. „czerwone paski’. Teraz walka trwa o kilka ostatnich miejsc dla przyszłego technika robotyki. Wolnych miejsc nie ma też szkoła przyrodnicza.
W dzisiejszych czasach młodzież bardzo chętnie wybiera klasy technikum, bo one dają im zawód. I nawet w przypadku, kiedy zdecydują się nie podchodzić do matury, czyli nie chcą kontynuować nauki dalej, gdzieś tam na studiach, to kończą szkołę z zawodem
- mówi wicedyrektor Zespołu Szkół Przyrodniczych i Branżowych w Głogowie - Iwona Wspaniała.
I jest to dla nich zdecydowanie korzystniejsze niż klasy licealne. Licea oczywiście mają swoje zalety, natomiast zdecydowana większość z nich myśli jednak o studiach, o kontynuacji nauki
- dodaje.
Podobnego zdania jest Dyrektor Zespołu Szkół Politechnicznych, które od lat cieszy się najlepszymi wśród głogowskich techników wynikami matur.
Obserwujemy, że przenosi się punkt ciężkości z liceum na szkoły techniczne, szkoły zawodowe, dlatego że dzisiejszy świat potrzebuje ludzi, którzy mają koło określone umiejętności. Potrzebny jest człowiek, który coś potrafi. Liceum daje bardzo dobre ogólnokształcące wykształcenie, ale jeśli do tego nie dołożymy drugiej cegiełki, czyli studiów, to niestety człowiek tak naprawdę nic nie umie
- zaznacza.
O miejsce w głogowskim Mechaniku ubiegało się w tym roku 186 kandydatów, a miejsc jest 120. Paweł Korzeń podkreśla, że aż 60 proc. przyjętych to tzw. "czerwone paski", czyli uczniowie, którzy ukończyli podstawówkę z najwyższymi wynikami w nauce.
Wieloma takimi kandydatami może się też pochwalić w tym roku Zespół Szkół Przyrodniczych i Branżowych, a to dotychczas nie zdarzało się często. Szkoła kształci w ciekawych zawodach leśnika, geodety, architekta krajobrazu czy technika weterynarii. Nauka tutaj do łatwych więc nie należy, a mimo to przez wiele lat szkoła nie cieszyła się - wydawałoby się należną jej - estymą i miała problemy z naborem.
Jak przyznaje wicedyrektorka, w ubiegłych latach, aby "dopełnić" klasy technikum, trzeba było zacisnąć zęby i obniżyć wymagania, co w oczywisty sposób przełożyło się na wyniki maturalne, a te z kolei na następne nabory. To błędne koło, z którego być może właśnie szkoła się wyrwała.
W tym roku prowadzimy nabór do czterech klas. To są trzy klasy technikum i jedna klasa branżowa pierwszego stopnia. Zamierzamy przyjąć 120 uczniów, a szkołą pierwszego wyboru byliśmy dla 110. Tyle mieliśmy wniosków z pierwszej preferencji
- mówi.
W tym roku rzeczywiście mamy sporo dobrych uczniów. Tych czerwonych pasków jest bardzo dużo.
Myślę, że spokojnie mogę powiedzieć, że jest z czego wybierać
- dodaje, że obecnie w technikum nie ma już wolnych miejsc.
Oczywiście uczniowie w tej chwili jeszcze potwierdzają chęć nauki w naszej szkole i może się zdarzyć tak, że ktoś jeszcze zrezygnuje, ale to są bardzo rzadkie przypadki. Rodzice wciąż przychodzą, pytają o te miejsca. Przykro nam bardzo, ale na chwilę obecną miejsc nie mamy
- wyjaśnia Iwona Wspaniała i przyznaje, że uczniów poszukujących miejsca, bo nie dostali się do żadnej ze szkół, które wpisali jako pierwszy, drugi i trzeci wybór, jest naprawdę wielu.
Zawsze powtarzam, że do tego trzeba podchodzić z dużą dozą rozsądku i jako szkołę pierwszego wyboru wpisać tę wymarzoną, a trzeciego... Niestety tę na miarę możliwości
- mówi szczerze zmartwiona tym, że na ten moment nie może pomóc tym, którzy znaleźli się w tej trudnej sytuacji. Warto jednak pamiętać o tym, że polskie prawo obejmuje obowiązkiem nauki każdego młodego człowieka do ukończenia przez niego 18. roku życia. Nie ma więc takiej możliwości, by absolwent podstawówki nie znalazł miejsca w żadnej szkole. To niedopuszczalne. Problem polega na tym, żeby uczeń trafił do szkoły, w której nie będzie się uczył "za karę", a to - jeśli nie są to szkoły, które go interesowały - może być bardzo trudne.
Paweł Korzeń deklaruje kilka wolnych miejsc w zawodzie technik robotyki, ale sądząc po ruchu, jaki w dzień po zamknięciu naboru podstawowego panuje w szkole, konkurencja będzie ogromna. Szkołę więc śmiało może odtrąbić kolejny sukces, chociaż w tym roku nawet nie zorganizowała "drzwi otwartych" dla ósmoklasistów. Dyrektor wskazuje, że najlepszą robotę robi "reklama szeptana" zwana inaczej "pocztą pantoflową" oraz internet. Młodzież nie szuka już szkoły organoleptycznie - oglądając ją na własne oczy od środka i zasięgając języka na miejscu. Od tego ma internet. Dlatego szkoła dawno już postawiła na sieć.
Oprócz strony internetowej prowadzimy siedem kanałów na social mediach i wiemy, że dzisiaj informacja przenosi się w sieci
- przyznaje Paweł Korzeń.
Ale ważne są też tradycyjne formy, bo rodzice jednak pytają o papierową wersję. Także tutaj niezwykle ważne jest dotarcie i do cyfrowych, i do analogowych nomadów
- śmieje się i zaznacza, że Mechanik konkuruje z innymi szkołami o najlepszych uczniów, bo gdy cykl szkolnego życia zatoczy koło, dla kolejnych kandydatów i ich rodziców liczy się to, jak starsi koledzy i koleżanki spisali się na maturach.
Napisz komentarz
Komentarze