Była to najcieplejsza sesja, którą miałem okazję prowadzić i w której miałem okazję również uczestniczyć. Przeprowadziliśmy to, mam nadzieję, w miarę sprawnie, udało się - w miarę - utrzymać spokój na tej sesji. No i podjęliśmy takie uchwały, które mieliśmy zaplanowane
- mówi o przebiegu wtorkowej (29.07.), nadzwyczajnej sesji Rady Powiatu Głogowskiego przewodniczący rady Bartosz Ławrowski i dodaje, że radni (koalicji rządzącej PO - KWW Rafaela Rokaszewicza - przyp. red.) byli przygotowani do przeprowadzenia głosowania w sprawie odrzucenia wniosku Komitetu Społecznego "Bezpieczny Głogów" w sprawie przeprowadzenia referendum dotyczącego wyrażenia, bądź nie wyrażenia, zgody przez mieszkańców na budowę na terenie powiatu ośrodków dla imigrantów.
Pytania referendalne niezrozumiałe?
Przypomnijmy, że pierwsze z pytań, jakie zaproponowali członkowie Komitetu Społecznego "Bezpieczny Głogów" brzmiało: "Czy jesteś za tworzeniem / budowaniem ośrodków dla nielegalnych imigrantów na terenie powiatu głogowskiego? Drugie pytanie miło natomiast zapobiec ominięciu negatywnej odpowiedzi na pierwsze i doprecyzować: "Czy jesteś za osiedlaniem nielegalnych imigrantów w istniejącej infrastrukturze na terenie powiatu głogowskiego?" Oba zostały zakwestionowane przez doraźną komisję rady powiatu powołaną do zbadania, czy wnioskodawcy właściwie wypełnili przesłanki ustawy o referendum lokalnym i czy jej wymogi spełniają zebrane przez nich podpisy mieszkańców.
Najkrócej rzecz ujmując, choć głosy członków były podzielone, to powołując się na opinie prawników komisja rekomendowała odrzucenie wniosku o referendum, bo użyte przez wnioskodawców określenie "nielegalni imigranci" jest potoczne i jako takie mogłoby być niezrozumiałe dla głosujących mieszkańców. Podobnie zresztą, jak nieprecyzyjne sformułowanie "istniejąca infrastruktura"...
W pytaniach referendalnych wskazanych we wniosku użyto wyrażenia "nielegalni imigranci". Zgodnie z przywołaną opinią prawną jest to sformułowanej potoczne, natomiast takiego określenia nie zawiera żaden przepis prawa w tym ustawa o cudzoziemcach. Ustawa ta posługuje się pojęciem "uchodźcy". Posługiwanie się z pojęciami niejasnymi może rodzić problemy ze strony uczestników referendum w zakresie zrozumienia użytego pojęcia
- mówiła podczas sesji przewodnicząca doraźnej komisji rady powiatu Danuta Dawidowska (KO).
Kolejna kwestia to użyte w drugim z pytań wyrażenie "istniejącej infrastrukturze", które jest wyrażeniem niedookreślonym, nie wskazuje bowiem o jaki rodzaj infrastruktury chodzi. Tak więc wyrażenia użyte we wniosku mogą budzić niezrozumienie - zgodnie z opinią prawną w formułowanie pytań referendalnych w oparciu o pojęcia nieostre, nie mające zakorzenienia w języku prawnym, ani w konkretnych kompetencjach administracyjnych, wyklucza możliwość ich dopuszczenia jako przedmiot referendum
- dodała.
Czyżby zatem - dla dodania "ostrości" i dookreślenia, wnioskodawcy winni wymienić w pytaniu - najlepiej wraz z adresami - wszelkie nieruchomości będące własnością gmin, powiatu i Skarbu Państwa, w których chociażby czysto teoretycznie i potencjalnie można by ulokować migrantów? Sorry... Uchodźców!
Innego wyniku głosowania nie można się było spodziewać
Byliśmy na to przygotowani, spodziewaliśmy się takiego wyniku. Cóż, trzeba będzie wyciągać dalsze wnioski i podjąć daleko idące kroki. Absolutnie się z tym nie zgadzamy, nie przemawia to do nas w żadnej kwestii. Chcemy tego referendumu, chcemy czuć się tutaj bezpiecznie, chcemy potwierdzenia i zapewnienia, że nie znajdą się tutaj żadni nielegalni migranci. Władze powiatu powinny iść na dialog z społeczeństwem, z tym bardziej, że to społeczeństwo ich wybiera w wyborach. Powinni reprezentować nas, nasze poglądy, to czego my chcemy, a nie zarządzenia rządu z Warszawy
- mówił na gorąco, tuż po sesji Łukasz Kwiatkowski, członek Komitetu Społecznego "Bezpieczny Głogów" . .
Wynik głosowania nie zdziwił także radnych opozycyjnych z klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości.
Czy jakby głosowanie było dla mnie zaskoczeniem? Nie, ale jest to wynik głosowania bardzo przykry. Radni koalicji rządzącej w powiecie, radni platformy obywatelskiej i klubu Rafaela Rokaszewicza nie dali możliwości wypowiedzenia się mieszkańcom w referendum lokalnym
- podkreślił przewodniczący klubu radnych PiS i wiceprzewodniczący rady powiatu Mariusz Kędziora zaznaczając, że teraz piłka jest po stronie wnioskodawców i to, co dalej wydarzy się w tej sprawie zależy od ich determinacji i decyzji.
Ja uważam, że tego tak zostawić nie można
- dodał.
Tymczasem Bartosz Ławrowski przekonuje, że innej możliwości, niż odrzucenie wniosku nie było, bo - bez względu na wynik takiego referendum - władze powiatu byłyby zobowiązane do podjęcia działania, które wykracza poza ich kompetencje. Te należą natomiast do wojewody.
Razem z PiS-em powinniśmy w takich momentach mówić jednym głosem, wszyscy mieliśmy uspokajać nastroje społeczne, a nie dolewać oliwy do ognia
- mówił po sesji.
Nikt z nas, tutaj na tej sali dzisiaj, nie jest za tym, żeby takie coś budować. Każdy z nas jest za tym, żeby takie rzeczy nie powstawały u nas w powiecie. I gdyby do nas kiedykolwiek należała jakakolwiek w tym zakresie, to powiemy nie. Natomiast my dzisiaj byliśmy związani konkretnymi pytaniami, gdzie się właśnie pojawiło m.in. "nielegalne". My nie możemy zmieniać tych pytań. Jeśli mamy nielegalnego imigranta, no nawet ja mu nie mogę pomóc [...] dać mu schronienie, bo to jest nielegalne - mówiąc wprost. I rada powiatu też nie może takiemu komuś pomóc. To jest kompetencja innych służb i dlatego była taka decyzja, a inna
- tłumaczy Ławrowski.
Policja podczas obrad - tego jeszcze w Głogowie nie było
Podczas obrad radnych na korytarzu Starostwa Powiatowego w Głogowie pojawili się funkcjonariusze policji. To pierwsza tego rodzaju sytuacji w Głogowie, w historii III Rzeczypospolitej powiatowej. A warto w tym miejscu przypomnieć, że w razie potrzeby, jedną osobą władną do podjęcia decyzji o wezwaniu służb porządkowych jest przewodniczący rady. Bartosz Ławrowski zaprzeczył jednak, jakby miał prosić o obecność mundurowych i twierdzi, że nie wie kto go "wyręczył". Wiceprzewodniczący Kędziora, który podczas obrad siedział obok Ławrowskiego to potwierdza i dodaje, że to nie jedyne "dziwne" zdarzenie tego dnia. Okazało się, że sesja - choć powinna - nie była transmitowana na żywo w internecie. - Czyżby celowo? - pyta radny, ale to już odrębne kwestie do wyjaśnienia.
Napisz komentarz
Komentarze