Oto treść tego wystąpienia:
Szanowni państwo, drodzy mieszkańcy Głogowa!
11 listopada 1918 r. nie przypominał niczego, co moglibyśmy kojarzyć z dniem świątecznym. Podpisanie rozejmu kończącego I wojnę światową doprowadziło do rozpadu niemieckich struktur państwowych, w tym armii, co miało swój konkretny wymiar w postaci spontanicznego rozbrojenia Niemców przez polskie formacje niepodległościowe. Jednak znaczna część Polaków żyła tego dnia normalnie.
Maria Dąbrowska zanotowała w swoich dziennikach, że witany przez tłum Józef Piłsudski nie wygłosił przemówienia ze względu na zapalenie gardła, tramwaje kursowały całkowicie normalnie, a część broni odebranej niemieckim żołnierzom trafiła w ręce pospolitych przestępców. Zero patosu, o który moglibyśmy podejrzewać tego rodzaju dzień.
Jednak listopadowe wydarzenia zapoczątkowały proces budowy niepodległej Polski. Z chaosu spontanicznej akcji rozbrajania zaborczych armii i lokalnych ośrodków władzy wyłoniło się nowe państwo. Odrodzenie Polski było w pierwszej kolejności owocem korzystnej koniunktury międzynarodowej. W czasie I wojny światowej Austro-Węgry, Niemcy i Rosja znalazły się w przeciwnych blokach wojskowych, posyłając armie w okopy największego z dotychczasowych konfliktów zbrojnych. Upadła jedna z głównych przyczyn niepowodzenia naszych aspiracji niepodległościowych w XIX wieku, czyli solidarność zaborców w kontekście sprawy Polski.
Zapaść każdego z tych trzech państw otworzyła szansę na odzyskanie upragnionej niepodległości po 123 latach zaborów. Owej szansy nie dałoby się jednak wykorzystać, gdyby nie wysiłek kolejnych pokolań Polaków, które mimo braku własnego państwa zachowały narodowy język i narodową kulturę, utrzymały polską ziemię i polskie przedsiębiorstwa. Miliony anonimowych bohaterów, którym nie stawiamy pomników, nie nazywamy ulic ich imieniem, sprawiło, że w warunkach braku Polski przetrwali Polacy.
Niepodległość była również zasługom wszystkich środowisk politycznych, socjaliści działający wśród klasy robotniczej, ludowcy wspierający tożsamość narodową polskich chłopów, narodowcy propagujący ideę narodu przełamującą podziały klasowe. Każde liczące się stronnictwo polityczne dołożyło swoją cegiełkę do przetrwania polskości i odbudowania własnego państwa. Wśród ojców niepodległości widzimy socjalistę Ignacego Daszyńskiego, ludowca Wincentego Witosa, chrześcijańskiego demokratę Wojciecha Korfantego czy narodowca Romana Dmowskiego. Wszystkie partie od prawicy przez Centrum po lewicę. Tak zgodne dążenie do wolności, a także zdolność do wzniesienia się ponad polityczne podziały w kluczowych momentach procesu odbudowy polskiego państwa, a także późniejszej walki o granice, były koniecznym warunkiem przetrwania nowej, odrodzonej Rzeczypospolitej.
Niepodległość miała jednak także i gorzki posmak. Brak Polski na mapie XIX-wiecznej Europy miało swoje dotkliwe konsekwencje. Polityka zaborców oraz zniszczenia wojenne sprawiły, że nasz kraj był w okresie międzywojennym jednym z najbiedniejszych w Europie. Gospodarcza słabość, patologiczne stosunki społeczne na wsi czy problemy w relacjach z mniejszościami narodowymi... Oto wierzchołek góry lodowej trudności, z jakimi musiała mierzyć się suwerenna Polska. Wolność i niepodległość okazały się nie tylko nadzieją i szansą, ale przede wszystkim ogromnym wyzwaniem.
Takim wyzwaniem jest również współczesna Polska, trzecia Rzeczpospolita, owoc wolności odzyskanej po raz drugi w 1989 roku. W trudnych czasach XXI wieku, w kontekście agresji Rosji przeciwko Ukrainie, kiedy położenie międzynarodowe Polski się pogarsza, a nasz naród rozrywany jest narastającą polaryzacją, gdy zbyt łatwo stawia się dobro partii ponad rację stanu... Wszyscy, bez względu na to, jakie mamy poglądy, kim jesteśmy, musimy odpowiedzieć sobie na najważniejsze pytania: Czy dorośliśmy do wolnej Polski? Czy jesteśmy zdolni do współpracy ponad podziałami? Czy potrafimy dostrzec rodaków wśród tych, którzy myślą inaczej niż my? Co pomyślą o nas kolejne pokolenia? Czy udźwigniemy wyzwanie zapewnienia przyszłości naszej Ojczyźnie?

Napisz komentarz
Komentarze