chrobry

Na nieco ponad 3 minuty przed końcem meczu 7. serii Superligi PGNiG Chrobrego prowadził z Wybrzeżem 27:24, ale kolejne dwie okazje do podwyższenia przewagi zostały zmarnowane i w efekcie w ostatnich sekundach nie zabrakło nerwów. Obaj trenerzy prosili o przerwę. Nic dziwnego, że choć Vitalij Nat cieszył się z wygranej, to jednak ganił swoich zawodników za niefrasobliwość. Mariusz Jurkiewicz długo siedział z podopiecznymi w szatni rozpamiętując decydujące fragmenty spotkania.

Na nieco ponad 3 minuty przed końcem meczu 7. serii Superligi PGNiG Chrobrego prowadził z Wybrzeżem 27:24, ale kolejne dwie okazje do podwyższenia przewagi zostały zmarnowane i w efekcie w ostatnich sekundach nie zabrakło nerwów. Obaj trenerzy prosili o przerwę. Nic dziwnego, że choć Vitalij Nat cieszył się z wygranej, to jednak ganił swoich zawodników za niefrasobliwość. Mariusz Jurkiewicz długo siedział z podopiecznymi w szatni rozpamiętując decydujące fragmenty spotkania.

Chrobry, mając zdecydowaną przewagę w pierwszej połowie, zdobył tylko jedną bramkę. Na początku drugiej odsłony inicjatywę przejęli goście. Czy mieli szansę na wyrównanie? Dlaczego stracili kolejne gole? - o to pytaliśmy pracującego kiedyś w Głogowie, obecnie szkoleniowca GKS-u Tychy, Dominika Nowaka.

Jedna z najskuteczniejszych drużyn Fortuna 1. Ligi stworzyła w Głogowie zaledwie dwie dobre sytuacje bramkowe, z których jedną wykorzystała. A i to w momencie, gdy mecz był już rozstrzygnięty. Chrobry był o niebo lepszy. Nie tylko miał kilka dogodnych okazji do strzelenia goli, ale też cztery zamienił na bramki. Głogowianie grali uważnie w defensywie i z rozmachem w ataku.

Końcówka pierwszej połowy i początek drugiej zaważyły na wyniku meczu Chrobrego. W 6. serii Superligi PGNiG głogowianie mierzyli się z Gwardią w Opolu. W 21. minucie prowadzili jedną bramką, aby do przerwy przegrywać trzema, a w 38. minucie nawet siedmioma. Podopieczni Witalija Nata gonili wynik. W 59. minucie mogli zmniejszyć straty do jednego trafienia, ale Kacpra Grabowskiego zatrzymał najlepszy zawodnik meczu - Adam Malcher.

Do 25. minuty meczu Superligi PGNiG z MMTS-em Kwidzyn głogowianie grali słabo. Zdobyli ledwie 7 bramek, o cztery mniej od rywali. W końcówce pierwszej połowy zmniejszyli stratę, ale i tak w szatni potrzebna była męska rozmowa. W drugiej odsłonie byli już zupełnie inną drużyną.

Zaraz po przerwie Chrobry przegrywał w Kaliszu w meczu Superligi PGNiG trzema trafieniami, ale zdobył pięć kolejnych bramek i w 57. minucie prowadził 23:21. Paweł Paterek po czterech bezbłędnych karnych pomylił się i w ostatniej minucie gospodarze doprowadzili do remisu. Do końca pozostało osiem sekund... Na rzut zdecydował się Rafał Jamioł. Piłka wylądowała w siatce i Chrobry zainkasował trzy punkty.

Do 41. minuty mecz 3. serii Superligi PGNiG pomiędzy Chrobry a Sandrą Spa Pogoń był wyrównany. Wtedy jednak gospodarze przyłożyli się do obrony, goście zmarnowali karnego, a w ataku Chrobry nie popełniał błędów zdobywając sześć bramek z rzędu. Później wystarczyło kontrolować przewagę.

Siatkarze Chrobrego sprawdzili swoją formę przed nowym sezonem. Niestety, sprawdzian ten nie wypadł dobrze, bowiem głogowianie w turnieju, w którym byli gospodarzami, przegrali dwa spotkania i zajęli czwarte miejsce.

W meczu inauguracyjnym Superligi PGNiG Chrobry prowadził z wicemistrzami Polski najpierw 3:0, a później 9:8 w 21. minucie. Niestety, w końcówce pierwszej połowy głogowianie stracili 7 bramek, nie zdobywając żadnej. Po przerwie „Nafciarze” zwiększyli przewagę z siedmiu do nawet 14 bramek, aby pewnie zwyciężyć 36:24.