III liga

Przez niemal całe spotkanie zapowiadało się na bezbramkowy remis i niespodziankę w Polkowicach, bo patrząc w tabelę, głównym faworytem był Górnik Polkowice. Ostatecznie gospodarze zatriumfowali po bramce z rzutu wolnego Filipa Baranowskiego, który gola okrasił również kontuzją.

Górnik pojechał do Wrocławia z jasnym celem - utrzymać status lidera. Zadanie zostało wykonane i to z nawiązką. Druga połowa zdaniem trenera była niemal idealna, bo rozpoczęła się od strzelenia dwóch goli w ciągu minuty.

Po 45. minutach zapowiadało się na pierwszą porażkę w sezonie na własnym boisku, ale w drugiej Górnik wziął się do roboty i odrobił straty. Trener Cariny Gubin stratę dwubramkowego prowadzenia tłumaczył młodością i niedoświadczeniem zespołu, z kolei szkoleniowiec gospodarzy przyjął punkt z szacunkiem i pogratulował swoim zawodnikom „powrotu”.

Górnik mierzył się na wyjeździe z zespołem, którego grającym trenerem jest legenda reprezentacji Polski i były zawodnik Borussii Dortmund - Łukasz Piszczek. Jak zwykle górnicy stwarzali największe zagrożenie po stałych fragmentach gry, jednak nie potrafili zmieścić piłki w siatce. U gospodarzy z Goczałkowic również szwankowała skuteczność.

Zawodnicy Górnika pożegnali się z kibicami zwycięstwem i podtrzymali passę ośmiu meczów bez porażki z rzędu. Gospodarze trafili w 41. minucie, jednak już cztery minuty później Karkonosze zdołały wyrównać. Większą część drugiej połowy zielono-czarni grali w przewadze jednego zawodnika i wykorzystali to strzelając na 2:1, pieczętując tym samym wynik ostatniego domowego spotkania.

Podobnie jak w poprzednim domowym meczu, Górnik od pierwszych minut przejął kontrolę na boisku i stwarzał sytuacje, których nie potrafił przekłuć na gole. Oprócz wielu okazji, gospodarze nie wykorzystali też rzutu karnego pod koniec pierwszej połowy. Druga część spotkania była już lepsza pod kątem skuteczności. Zielono - czarni trafili dwa razy i zasłużenie dopisali sobie trzy punkty. To szósty mecz z rzędu bez porażki.

Górnik prowadził grę i dominował od początku meczu. W pierwszej połowie nie udało się jednak przekuć przewagi na gola. Zielono-czarni zrobili to w 57.minucie, a po niej nadal atakowali bramkę Pniówka. Odpowiedź przyszła niespodziewanie za sprawą rzutu rożnego. Trener Enkelied Dobi bardzo żałuje tego remisu i mówi o sportowej złości całego zespołu.

W ostatnich czterech spotkaniach Górnik zdobył tylko jeden punkt w meczach ligowych. Przełamanie nastąpiło, choć nie było to łatwe, przez szybką czerwoną kartkę, którą w 22 minucie obejrzał Piotr Łazarz.

Podopieczni Enkeleida Dobiego chcieli zmazać plamę po kompromitacji w poprzedniej kolejce. Już od pierwszej minuty dało się zauważyć determinację i dominację gospodarzy, która trwała niemal przez całe spotkanie.