piłka nożna

KGHM Chrobry pierwszą bramkę w Zabrzu zdobył dopiero... w 14.minucie. Gospodarze, w drugim meczu rywalizacji o brązowe medale Orlen Superligi, mieli już na swoim koncie siedem trafień. Tak więc głogowianie cały mecz musieli „gonić” wynik. Udało się zmniejszyć traty, ale nie zniwelować. Górnik wywalczył 3.miejsce, wygrywając 2:0.

Wynik tego meczu nie miał znaczenia dla pozycji drużyn w tabeli końcowej Fortuna 1.Ligi. Jednak na pewno zapisze się w historii pomarańczowo-czarnych, bo ostatni raz na tym poziomie rozgrywkowym w barwach Chrobrego zagrali: Michał Michalec i Mateusz Machaj. To temat na oddzielny materiał. Obie drużyny miały swoje okazje, ale tylko jedna je wykorzystała. Damian Węglarz nie pozwolił się pokonać, za to głogowianie zdobyli dwa gole: najpierw Natan Malczuk a po nim... Mateusz Machaj.

Wielu piłkarzy z bogatym doświadczeniem, w tym dwójka, która grała w Chrobrym: Jaka Kolenc i Maksymilian Banaszewski, przepiękny obiekt i... degradacja do drugiej ligi. To rzeczywistość Podbeskidzia. Chrobry, po fatalnym początku, kiedy przegrał sześć pierwszych spotkań, tracąc 18 bramek, na kolejkę przed końcem zapewnił sobie pozostanie w Fortuna 1.Lidze.

Już w piątek głogowianie, po porażce Resovii z Motorem, byli pewni utrzymania w Fortuna 1.Lidze. Do meczu ze degradowanym Podbeskidziem mogli więc podejść bez większej presji. Oba zespoły stworzyły po kilka sytuacji dogodnych do zdobycia gola, ale tylko Mikołaj Lebedyński potrafił umieścić piłkę w siatce. Jego trafienie dało zwycięstwo i awans w tabeli na 13. miejsce.

Podobnie jak w poprzednim domowym meczu, Górnik od pierwszych minut przejął kontrolę na boisku i stwarzał sytuacje, których nie potrafił przekłuć na gole. Oprócz wielu okazji, gospodarze nie wykorzystali też rzutu karnego pod koniec pierwszej połowy. Druga część spotkania była już lepsza pod kątem skuteczności. Zielono - czarni trafili dwa razy i zasłużenie dopisali sobie trzy punkty. To szósty mecz z rzędu bez porażki.

Górnik prowadził grę i dominował od początku meczu. W pierwszej połowie nie udało się jednak przekuć przewagi na gola. Zielono-czarni zrobili to w 57.minucie, a po niej nadal atakowali bramkę Pniówka. Odpowiedź przyszła niespodziewanie za sprawą rzutu rożnego. Trener Enkelied Dobi bardzo żałuje tego remisu i mówi o sportowej złości całego zespołu.

Żadna z drużyn nie chciała przegrać, to i żadna nie podejmowała większego ryzyka w pierwszych minutach, a nawet połowie, kiedy to na Wita Stwosza kibice zobaczyli raptem dwie ciekawe ofensywne akcje. Jedną z nich Szymon Bartlewicz zamienił na bramkę i dał prowadzenie Chrobremu. Po przerwie sytuacji dogodnych do zdobycie gola mieliśmy... dwa razy więcej. Jedną wykorzystali goście i skończyło się remisem, z którego bardziej cieszyli się pomarańczowo-czarni.

Gospodarze mieli wyraźną przewagę. Oddali więcej strzałów, w tym sześć celnych wobec zaledwie jednego głogowian. Zasłużenie wygrali 3:0, choć w 21. minucie Konrad Węglarz obronił rzut karny.

Podopieczni Enkeleida Dobiego chcieli zmazać plamę po kompromitacji w poprzedniej kolejce. Już od pierwszej minuty dało się zauważyć determinację i dominację gospodarzy, która trwała niemal przez całe spotkanie.

Świetny mecz w wykonaniu Chrobrego, a bardzo słaby – choć wynik tego nie oddaje – Wisły Kraków. Nic dziwnego, że trener Białej Gwiazdy był mocno zdenerwowany. Tak bardzo, że tłumacz nie chciał dosłownie przełożyć jego słów na polski.